-Zastraszyć, zastraszyć... Może zniszczyć jego restauracje? Podpalić może nie ale rzucić cegłówką w szyby?- pytam myśląc o każdym możliwym sposobie.
Offline
Capo pozostawia decyzję Tobie. Nie jest pewien czy mała cegła może go zastraszyć, poza tym sądzi że w restauracji mogą być policjanci. Sugeruje Ci uderzyć w najczulszy punkt właściciela restauracji - jego rodzinę. Nie będzie to jednak łatwe, musisz zrobić to po cichu. Pamiętaj że w domu starca prawdopodobnie też będą policjanci.
Offline
Wyszedłem z rezydencji i szukam jakiegoś transportu. Jak iż niczego nie było ,a kradzież mogła wszystko zepsuć szedłem chodnikiem w stronę restauracji tamtego starca. Po drodze myślałem nad planem jak tam się dostać.
Offline
Pod restauracją stoi nieco roztrzepany policjant. Wygląda jakby nie nie wiedział co tutaj dokładnie robi. Obserwujesz go. Po chwili z restauracji wychodzi dwóch kolejnych mundurowych.
- Hej Jim! - jeden z nich zaczepia wartownika. - Kupić Ci coś?
- A gdzie idziecie? - pyta roztrzepany policjant.
- Do sklepu z pączkami, tuż a rogiem.
- No... weźcie mi ze trzy. Z nadzieniem lukrowym.
- Dobra, rozliczymy się jutro.
- Tylko pamiętajcie o nadzieniu! - krzyczy za oddalającymi się policjantami Jim, a następnie siada na drewnianym krześle przed restauracją.
Nie wygląda na specjalnie sprytnego.
Może gdybyś wykazał się charyzmą i sypnął kilka dolarów mógłbyś go przekupić...
Offline
Podchodzę do mundurowego i mówię
-Czemu siedzisz oficerze przez restauracją? Coś się stało?- pytam chytrze udając nie wiedzącego. Uważnie obserwuję inne punkty wejścia do restauracji.
Offline
- Aaa... szkoda gadać obywatelu. Jakieś bandziory groziły właścicielowi. - mówi policjant z wiejskim akcentem. - Wyobrażasz pan to sobie? Trzeba w końcu z nimi zrobić porządek, komisarz już nad tym pracuje, na pewno ich w końcu wyłapiemy. Ja tutej mam siedzieć i nikogu nie wpuszczać, czekamy aż ten bandzior się pojawi. Właściciel siedzi już w środku ze swoją rodziną i wyglunda przez okno. Kiedy rozpozna tego bandytę ma nam powiedzieć.
Teraz nabierasz pewności. Policjant to rzeczywiście idiota. Zauważasz też że firanki w jednym z okien się poruszają.
Offline
Obracam się do firanek plecami aby nikt nie rozpoznał mojej twarzy. Udając uśmiech mówię do policjanta
-Nie jest pan głodny tak tu siedząc? Na pewno wygładza takie całodzienne siedzenie przed restauracją podczas gdy zapachy z niej wydobywają się z okien. Może zastąpić pana oficera (tego idiotę)? Zawsze chciałem zostać policjantem ale wyszło mi na ochroniarza.-
Offline
- Yyy... lepiej nie. Ja to żem na służbie jest i to tak trochę nie wypada. No i koledzy zaraz mi pączki przyniosą...
Poza tym nie lubię tego włoskiego żarcia. Dlatego żem tu siedzę a nie wewnątrz. - najwyraźniej wieśniak jest bardzo rozmowny; firanki rozsuwają się nieco szerzej. - Ale może zapyta pan mojego brata, Alberta, pilnuje tylnego wejścia.
Offline
-Dobrze! Żyję by służyć w pomocy!- ruszyłem do tylnego wyjścia innym przejściem niż tym przy firance.
Offline
Albert okazał się być idealną kopią swojego brata, nie tylko pod względem wyglądu ale również charakteru.
Zastajesz go siedzącego na drewnianym krześle i dłubiącego w nosie. Proponujesz mu przerwę ale ten odmawia i zaczyna Cię mierzyć podejrzliwym wzrokiem. Może jednak ma trochę więcej oleju w głowie niż Jim?
Offline
-Na pewno? Siedzieć tak za restauracją podczas gdy własny brat opycha się pączkami przed? Może coś panu oficerowi przynieść z restauracji?- pytam udając uśmiech ,a jednocześnie z myślami ''Jak coś takiego po ziemi może chodzić''.
Offline
- Wstęp do restauracji nie kategorycznie zabroniony. - mówi chłodno policjant. Teraz nie wygląda jak tępa łajza tylko jak surowy, bezwzględny stróż prawa. - Proszę stąd natychmiast odejść.
Jego ręka sięga po gwizdek.
Offline
Oddalam się i szukam na przykład rynny po ,której bym się wspiął. Uważnie też obserwuję policjantów i okna aby nikt mnie nie zauważył.
Offline
Znajdujesz rynnę po której można się wspiąć ale znajduje się ona od strony bardzo ruchliwej ulicy - jeśli spróbujesz się po niej wspiąć na pewno zostaniesz zauważony. Dostrzegasz również policjantów którzy wyszli niedawno z restauracji. Zajadają się pączkami i najwyraźniej nie spieszy im się do powrotu na służbę.
Podpowiedź: Najsłabszym punktem uniemożliwiającym dostęp do restauracji wydaje się policjant Jim.
Offline
(to wiem ,a i gdzie są policjanci wreszcie?)
Podchodzę jeszcze raz do Jim'a i mówię
-Twój brat chciał abym mu kupił coś do picia. Więc chyba mogę przejść prawda? Może i panu coś kupić?- uśmiecham się z nadzieją że to kupi.
Offline