-Do której masz czas? Mam pilną sprawę. Chodź do magazynu porozmawiamy bez świadków. Zawsze lepiej się ubezpieczyć przed niewygadanymi gębami.- mówię i idę za capo do opuszczonego magazynu. Staram się otworzyć jakieś drzwi w magazynie aby do nich wejść.
Offline
Kiedy otwierasz drzwi one przeraźliwie skrzypią. Magazyn jest kompletnie pusty. A przynajmniej na taki wygląda. Nagle słychać dźwięk tłuczonego szkła dochodzący z pobliskiego pomieszczenia.
- Nie przejmuj się, to pewnie szczury. Więc, o co chodzi?
Offline
-Szczury mają uszy. Ściszmy głosy. Choć- mówię i idę z nim do jakiegoś kąta zasłoniętego skrzyniami i z dala od okien.
-Sprawa jest taka... Czekaj chyba coś słyszałem...- szeptam udając niepokój odwracam się i wyciągam nóż. Obracam się do niego błyskawicznie i zadaję cios nożem w brzuch i tak kilka razy aż umrze.
Offline
Przez chwilę panuje cisza. Czuć tylko odór wydobywający się z wnętrzności capo... Krew płynie po podłodze.
Na jego twarzy zastygł wyraz wyrzutu. Szczury zbiegają się do zwłok i powoli obgryzają jego czaszkę ze skóry.
Odór robi się nieznośny, ostrożnie wychylasz się zza skrzyń. Nie widzisz niczego podejrzanego. Idziesz do wyjścia kiedy nagle z pokoju obok wyskakuje dwóch agentów FBI z rewolwerami Magnum. Najwyraźniej nie są w nastroju do rozmowy.
Offline
-O co chodzi panowie? Zrobiłem coś nie ten tego? Wasz kolega wyszedł tylnym wyjściem. Pomówiliśmy trochę na osobności. A teraz dostałem ważny telefon więc przepraszam.- mówię do nich i jak gdyby nigdy nic idę dalej omijając ich.
Offline
- Masz nas za idiotów? Połóż się na ziemi z rękoma na karku to może nie rozwalimy ci łba.
Kątem oka dostrzegasz wielką, zardzewiałą rurę na ziemi za którą można się skryć.
Offline
-Wasz przełożony nie będzie szczęśliwy jeśli straci jednego ze swoich. Jeśli mi rozwalicie łeb nie będziecie wiedzieć gdzie kto jest i gdzie wasz kolega. Praktycznie możecie mnie zranić ale to tylko ryzyko mojej śmierci. Zabicie federalnego to poważna sprawa. Jeśli mnie puścicie nie złożę o was raportu ,a jeśli nie, będziecie musieli się pożegnać z pracą. Więc jak?- mówię przekonująco.
Offline
- Dosyć tej zabawy, rozwalić go.
- Andy... jesteś pewien? - drugi agent wyraźnie się waha.
- Jedyne czego jestem pewien to tego że nasza wtyczka leży martwa tam, za skrzyniami. Idź sprawdzić, ja go tu przytrzymam.
Jeden z agentów odchodzi.
Offline
-A czemu ty sam nie pójdziesz? Używasz go jak popychadła zrób to, zrób tamto. Ty masz podejrzenia więc ty powinieneś iść!- krzyczę tak aby drugi to usłyszał.
Offline
- Zamknij się!
Drugi agent nie reaguje. Po chwili słychać jego głos.
- Andy... tutaj... na prawdę...
- Co jest?
Offline
-Słyszałeś Andy nic tam nie ma. A teraz idę złożyć o was raport.- mówię i szybko wychodzę z magazynu nie zwracając na nich uwagi.
Offline
Kiedy tylko robisz krok agent FBI otwiera ogień. Padasz na ziemię i szybko chowasz się za wielką rurą. Śmierć ominęła Cię o centymetry.
- Wezwać wsparcie, ale już!
Offline
Wyciągam jeden rewolwer. Strzelam na pozory w dach. Szybko rurę przetaczam w agenta ,a następnie biegiem wręcz skokami kieruję się do wyjścia. Strzelam jeszcze raz w sufit nad agentem i skaczę przed drzwi. Kopniakiem wyważam je i wybiegam chowając się za ścianą. Biegnę z dala od magazynu.
(Rzecz jasna wszystko jest ,,jakby'' mi się udało)
Offline
Dobra, jestem zmęczony, nie będę Ci wymyślał kolejnych utrudnień : ) .
Wskakujesz do łódki i odpływasz. Zadanie wykonane, awansujesz na caporegime. Gratulacje.
Offline
Możesz mi dać kolejne zadanie? A i dostałem jakiś szacunek lub pieniądze? I ten obrazek pod moim nickiem nie działa.
Offline