Biorę tramwaj. Łatwo wmieszam się w tłum. Wysiadam pół kilometra od magazynu, a resztę drogi pokonuję pieszo. Dokładnie sprawdzam magazyn w poszukiwaniu jakichś wejść lub dróg ucieczki. Tez typ magazynów zawsze ma jakiś świetlik na dachu. Rozglądając się czy nikt nie patrzy wspinam się na skrzynie a z nich na dach. Przez okno w dachu widzę cel. Serce zaczyna mi szybciej bić, krew pulsuje w żyłach. Wkładam rękę pod mój płaszcz w poszukiwaniu Silverballera z tłumikiem.
Przypominam sobie jednak że to nie posiadam Silverballera. Kontynuuję obserwację celu. W magazynie stoi jego samochód, najwyraźniej przyjechał tu aby przekazać o nas informację glinom. Muszę się spieszyć. radiowóz może tu być lada chwila. Schodzę z dachu, i szukam jakichś bocznych drzwi. Kiedy je znajduję wkradam się do magazynu. O ile dobrze pamiętam to mam w ekwipunku nóż. Hmm... jakby go tu załatwić? Wyjść z ukrycia otrzepać garniak, ukłonić się i przywitać standardowym tekstem: ,,Don Geoseve przesyła pozdrowienia''? Skradam się między skrzynkami...

Szybko podcinam (nie przecinam) sznurek nożem a następnie wycofuję się tą samą drogą którą przyszedłem.
Oddalam się od magazynu najszybciej i najdyskretniej jak tylko mogę. Żyrandol ląduje twardo na głowie celu w momencie gdy ten ma przekazać informacje policji. Pomyślą że to był Nieszczęśliwy Wypadek.